3 maja 2023
5 maja 2023
wyświetleń: 10652

Bielszczanin sparaliżowany w wyniku błędów lekarskich

Rafał Flisek z Bielska-Białej od kilkunastu lat mieszka z żoną na osiedlu Złote Łany, na czwartym piętrze bloku, bez windy. Od 1,5 roku w wyniku błędów lekarskich pozostaje osobą leżącą. Na skutek niewłaściwej diagnozy lekarza neurologa doszło u niego do patologicznego złamania kręgosłupa z ciężkim uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Bielszczanin potrzebuje naszej pomocy w walce o sprawność i samodzielność. Po naszej publikacji sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta.

Reklama

Przez złamanie kręgosłupa doszło do porażenia kończyn dolnych oraz paraliżu ciała aż do ramion. Obecnie pan Rafał wymaga całodobowej opieki. Ma kochającą rodzinę, lecz ostatnie czego chce, to bycie dla niej ciągłym ciężarem. Zbiera więc na leczenie, które pozwoli spełnić jego marzenie o samodzielnym życiu.

- O życiu, w którym moja 75-letnia mama będzie mogła zaznać wreszcie odrobinę spokoju, a żony nie będą budzić koszmary. Pomóż proszę. Daj mi szansę! Nieważne ile wpłacisz. Liczy się każda złotówka! Będę Ci bardzo wdzięczny! Bez Ciebie nie dam rady - mówi Rafał Flisek.

- Od 1,5 roku nie byłem na zewnątrz poza transportami medycznymi do szpitali. Staramy się o schodołaz, bo dostałem dofinansowanie z PFRON, lecz i tak muszę dopłacić ok. 3500 zł a to urządzenie i tak nie jest zbyt funkcjonalnym rozwiązaniem - dodaje.

- Bardzo proszę o pomoc, gdyż naprawdę, jestem w sytuacji, w której muszę walczyć o sprawność i samodzielność. Tym bardziej, że rdzeń nie jest całkowicie przecięty i mam duże szanse. Od roku staram się zebrać pieniądze na leczenie. Zrobiłem już wszystko co mogłem. Nie mam nowotworu ani nieuleczalnej choroby. Większość ludzi nie rozumie, co to jest rehabilitacja. Większość ludzi nie rozumie, jak cierpi człowiek z takimi uszkodzeniami. Proszę mi wierzyć, to co przeżyłem w szpitalach... Wielokrotnie myślałem o tym, że lepiej by było, bym umarł w czasie operacji...

Historia choroby

Rok temu, w wyniku błędnej diagnozy neurologa, pan Rafał trafił na SOR. Badanie rezonansem ujawniło ropień nadtwardówkowy usadowiony pomiędzy kręgami, które wygryzł i wreszcie złamał. Doszło do patologicznego złamania kręgosłupa z ciężkim uszkodzeniem rdzenia kręgowego. Nastąpiło porażenie kończyn dolnych oraz całkowity paraliż ciała. Los oszczędził głowę. W rękach pozostał niedowład. Bielszczanin dwa tygodnie spędził na OAilT z powodu zaburzeń krążeniowo - oddechowych. Przeżył też dwie ciężkie sepsy. Na domiar złego w czerwcu 2022 roku, po szpitalnej rehabilitacji na NFZ, doszło do wyłamania jednego ze stabilizatorów, podtrzymujących kręgosłup.

- Neurochirurg, który wstawiał tą stabilizację w Zakopanem, najpierw kazał czekać kilka miesięcy, po czym stwierdził, że i tak ryzykował dla mnie swoją "karierą" i zwyczajnie się nas pozbył, wyznaczając kolejną kontrolę za rok! Szok, strach i niedowierzanie. Kolejny rok bólu i cierpienia? To w ogóle tak można? Można - relacjonuje pan Rafał.

- Mam kochającą żonę, która ciężko pracuje i opiekuje się mną, na zmianę z mamą. Mama została pozbawiona spokojnej starości, opieka nade mną i własne choroby, to dla niej zbyt wiele, choć nigdy się do tego nie przyzna. Wiem, że moje cierpienie, to męka dla jej duszy. Nie chcę i nie mogę być dla nich ciężarem. Dziś jestem osobą wymagającą całodobowej opieki, bez ich pomocy nie jestem w stanie w ogóle funkcjonować - przyznaje.

Pan Rafał cierpi na ciężkie bóle neurologiczne, na które nie działają żadne leki. Bolą go nawet nogi które, są sparaliżowane. Brak czucia reszty ciała powoduje, że ma na stałe założony cewnik i musi nosić pampersy.

Po wielu poszukiwaniach i konsultacjach neurochirurgicznych w styczniu 2023 roku znalazł lekarza z wielkim sercem, który podjął się usunięcia uszkodzonego implantu. Po operacji zaczął czuć niewielkie partie brzucha i porusza już czterema palcami lewej nogi.

- Nadzieja i siła do walki wróciła, gdyż teraz po operacji, mogę podjąć intensywną walkę o całkowitą sprawność lub samodzielność. Niestety, na kolejną refundację z NFZ musiałbym czekać 3 lata w kolejce. Konieczne jest jak najszybsze dalsze leczenie w jednym z Ośrodków Rehabilitacji Funkcjonalnej - podkreśla.

W takich ośrodkach, pod okiem specjalistów fizjoterapii, wykorzystuje się nowoczesną technologię medyczną oraz robotykę (lokomaty chodu, egzoszkielety). Niestety koszt jednego turnusu to 27 tys. zł. W przypadku pana Rafała konieczny byłby około półroczny pobyt.

- Pragnę walczyć, jednak bez Twojej pomocy, nie dam rady pokryć kosztów dalszego leczenia. Dlatego z ciężkim sercem, zwracam się o pomoc w zebraniu środków, choćby tylko na pierwsze trzy miesiące. Proszę nie pozwól, bym pozostał w łóżku i czterech ścianach do końca życia. Mam 47 lat. Nasze oszczędności musieliśmy przeznaczyć na kosztowny sprzęt do rehabilitacji domowej, która jedynie powstrzymuje dalszą deformację kości, zaniki mięśni nóg i brzucha - wyjaśnia bielszczanin.

NFZ zapewnia jedynie 80 godzin rocznie wizyt domowych. Dwa razy w tygodniu pan Rafał opłaca więc prywatnego fizjoterapeutę lecz coraz częściej odmawia wizyty, by wykupić leki, suplementy, oraz transporty medyczne karetką do prywatnych specjalistów. - To największe koszty, których nie refunduje NFZ i mimo pomocy mamy oraz żony, ledwo wiążemy koniec z końcem - wskazuje.

- Chciałbym jeszcze kiedyś wychodzić lub wyjeżdżać na spacer, jak inni sprawni lub chociaż niepełnosprawni. Marzę o tym, by podjąć pracę zdalną. Chcę spłacić swój dług wobec darczyńców i społeczeństwa - mówi.

Po publikacji artykułu w środę, 3 maja, otrzymaliśmy wiadomość, że sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta. Do sprawy będziemy wracać.

Linki do zbiórek na rzecz pana Rafała: