Antykwariat istnieje od 50 lat. Obecna właścicielka Małgorzata Malczewska pracuje w nim od 1975 roku. Dziś prowadzi biznes razem z siostrą, Anną Nikiel. Obecnie wynajmuje lokal znajdujący się w zasobach miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej przy ul. Cieszyńskiej 13. Już w lutym 2021 roku, kiedy realizowaliśmy w antykwariacie pierwszy odcinek cyklu "Kultowe Bielsko", pani Małgorzata przekazała, że nie otrzyma kolejnej ulgi na czynsz od Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, dzięki której była w stanie przetrwać ostatnie lata. Już wówczas sygnalizowała, że jeśli nie pojawi się jakakolwiek pomoc, na przykład ze strony władz miasta, będzie musiała zamknąć antykwariat. Rozważała wtedy przeniesienie sprzedaży do internetu. Wsparcia nie otrzymała i dwa lata później zdecydowała się zakończyć działalność.

- Cały czas prowadziliśmy rozmowy w sprawie obniżki czynszu. W ZGM powiedzieli mi, że i tak mam troszeczkę niższy czynsz. Z kolei od niektórych osób słyszałam: dlaczego mam się czuć uprzywilejowana, na moje miejsce mają osoby, które zapłacą więcej. Ale przecież trudno porównywać na przykład alkohol z książką - przyznaje Małgorzata Malczewska.

- Zawsze myślałyśmy, że interes będzie się kręcił, że zatrudnimy i wyszkolimy kogoś, a my przejdziemy na emeryturę. Ale przy tych kosztach nie ma szans, by utrzymać chociaż jednego pracownika. Wynagrodzenie też musi być odpowiednie, bo praca tutaj to kompetencje i praktycznie cały dzień zajęty - dodaje.

Jak podkreśla, gdyby urzędnicy potraktowali antykwariat jak instytucję kultury, a nie zwykły biznes, udałoby się przetrwać. Tak się jednak nie stało. Pozostaje rozliczyć się z klientami i pożegnać się ze stałymi bywalcami.

- Na pewno zlikwidujemy antykwariat w ciągu tego roku, ale data zamknięcia uzależniona jest od terminu rozliczeń, zwrotów niesprzedanych książek, wyprzedaży egzemplarzy, które zostały na półkach. Trochę się nam to przeciąga, bo wielu klientów wyjechało z kraju. Muszę czekać i szukać kontaktów. Na ten moment ostatnie terminy odbioru książek to czerwiec i lipiec. Przypuszczam, że będziemy działać do końca roku. Musimy zamknąć, nie ma innego wyjścia. Chodzi tylko i wyłącznie o wysokość czynszu. To prawda, obroty też są trochę mniejsze, ale nadrabiamy dzięki klientom spoza Bielska, którzy kupują przez internet. Nie są to wielkie kwoty, ale zawsze coś do przodu. W antykwariacie nigdy nie było wielkich zysków, bo taki jest charakter tej działalności. Szkoda nam klientów komisowych, bo grono starszych osób uzupełnia sobie w ten sposób domowe budżety. Zawsze to jakiś dodatkowy grosz. Trudno nam się będzie z nimi rozstać - mówi M. Malczewska.

Został już zlikwidowany magazyn. Obecnie została jeszcze 1/3 egzemplarzy.

- Wciąż jednak przyjmujemy książki, bo jeżeli ktoś przychodzi z tytułami, o których wiemy, że są poszukiwane, to chętnie je skupujemy - podkreśla pani Małgorzata. - Jeśli przyjęłybyśmy taktykę, że niczego nie bierzemy, to antykwariat trzeba by zamknąć już za miesiąc. Zastanawiałyśmy się, jak to ugryźć, by klient który do nas zagląda, wciąż mógł dostać coś nowego, a biznes pomaleńku, samoistnie się wygaszał. Troszkę boli, bo to 50 lat... - mówi księgarka.

Warto wspomnieć, że pani Małgorzata od dekad walczyła o to miejsce. Największym wyzwaniem była konieczność przeprowadzki do lokalu przy ul. Wzgórze 14, gdzie antykwariat działał od 1998 do 2015 roku. Właścicielka musiała na własny koszt dokonać w nim kapitalnego remontu, który pochłonął spore środki. Ledwie udało się spłacić długi zaciągnięte na wykonanie robót, antykwariat znów musiał zmienić lokalizację - po 17 latach wrócił pod pierwotny adres - na Cieszyńską 13. W międzyczasie przyszły niełatwe czasy dla branży księgarskiej. Popularność książek spadła, podobnie jak zyski ze sprzedaży używanych podręczników. Czytelnicy często robią zakupy w internecie, coraz popularniejsze są e-booki...