Wiadomości

  • 24 sierpnia 2015
  • 31 sierpnia 2015
  • wyświetleń: 10906

"Pamiętnik" spod izby przyjęć

Bardzo często otrzymujemy maile od rozżalonych pacjentów izby przyjęć Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim. Tym razem trafił się bardzo obszerny list mężczyzny, który przez prawie siedem godzin oczekiwał na przyjęcie. Postanowiliśmy w całości opublikować relację pacjenta z otwartą raną podudzia.

izba przyjęć, szpital wojewódzki
fot. bielsko.info


List od pana Adama (imię zmienione)



Postanowiłem napisać tego maila, ponieważ trafiłem na Państwa artykuł pt.: "Gehenna pod izbą przyjęć szpitala".Proszę mi wierzyć, że to co opisała pani Agnieszka jest niczym w porównaniu z tym co przeżyłem tam osobiście nie wspominając o innych pacjentach.

Otóż trafiłem tam dokładnie po godzinie 12-tej w południe 22 sierpnia bieżącego roku. Trafiłem tam po wcześniejszej wizycie w czechowickim pogotowiu, które skierowało mnie do szpitala wojewódzkiego z opisem - "otwarta rana podudzia". Gdy przybyłem na miejsce otrzymałem nr 35, a widząc, że wyświetlony jest nr 26, byłem pełen optymizmu. Niestety! Numer 26 wyświetlał się przez równe 2 godziny, w międzyczasie został wezwany na USG pacjent, który godzinę wcześniej wyszedł po badaniu USG ze stwierdzeniem "zapomnieli, że zrobili mi USG!" Wtedy przyszła kolej na nr 28. Młody mężczyzna z obandażowanym nadgarstkiem wszedł i bardzo szybko wyszedł, ponieważ kazali mu czekać, ale wcześniej dostał reprymendę "po co w ogóle tutaj przyjechał?" Ale wróćmy do mojej osoby.

Po odczekaniu, przypomnę, z otwartą raną podudzia, jakichś 3 godzin, noga tak strasznie mnie bolała, że postanowiłem wejść zapytać czy to normalne, aby przy ranie bolała cała noga z mięśniami włącznie? Jak tylko uchyliłem drzwi i chciałem grzecznie zapytać, zostałem obrzucony hasłami: proszę czekać, proszę czekać, proszę nie przeszkadzać, proszę czekać i tak w kółko. Jako że czasami bywam uparty przeczekałem ten potok słów i dokończyłem zapytanie. Po czym otrzymałem odpowiedź, "jak jest dziura w noce to ma boleć". Więc po takiej odpowiedzi odechciało mi się wszystkiego. Zacząłem nawet telefonicznie drążyć temat, czy w szpitalu w Pszczynie nie zostanę szybciej przyjęty.

No ale czas mijał, około godziny 17-tej wyświetliły się po nr 28 w bardzo krótkim odstępie czasu nr 33, 35 i 37. Więc znalazłem się za magicznymi drzwiami, gdzie po krótkim wywiadzie celem wpisania w komputer skierowano mnie na rentgen. Akcja z rentgenem trwała niecałe 15 minut, więc bardzo szybko znalazłem się znowu na ławce, tyle że już po drugiej stronie. I tu mogłem doskonale przyjrzeć się pracy personelu, czyli chodzenie bez ładu i składu, wygłupy, uśmieszki itp. itd. W międzyczasie wywieźli z sali do gipsownia człowieka bezdomnego, pijanego, śmierdzącego okrutnie i jak się okazało nieubezpieczonego. Tu pojawia się moje pytanie, jakim prawem ludzie, z których co miesiąc ściągany jest haracz na służbę zdrowia, czekają w poczekalniach po kilka dobrych godzin, a taki człowiek tylko z racji tego, że został przywieziony karetką, a nie przyszedł na własnych nogach, trafia poza kolejką do obsłużenia? Wg mnie jest to skandal, zwłaszcza, że na poczekalni siedziały staruszki z dusznościami i bólem w klatce piersiowej, nie wspomnę o mężczyźnie z otwartym złamaniem obu kości przedramienia z przemieszczeniem (zdjęcie rentgenowskie tego człowieka widziałem na własne oczy) któremu nikt nawet nie podał środków uśmierzających ból! No ale wróćmy do mnie.

Od godziny około 17.20, gdy już byłem po rentgenie, mogłem spokojnie przypatrywać się pracownikom izby przyjęć, którzy najzwyklej w świecie czekali na zmianę nocną! Przecież skoro pacjenci czekają od południa, to jeszcze poczekają, nieprawdaż? Tak więc 40 minut zleciało, przyszła zmiana nocna i się zaczęło. Okazało się, że pacjenci są pomyleni, zdjęcia rentgenowskie przychodzą do niewłaściwych pacjentów, jedna z pielęgniarek aż wyszła oparła się o ścianę i musiała sobie odetchnąć, po tym jak dowiedziała się, że w kolejce czekają pacjenci z godzin południowych (m.in. ja). Nie pamiętam co powiedziałem, ale pani zapytała mnie od której tu jestem, po czym odparłem że od około 12.20, pani pokiwała głową i chwilę później personel wziął się ostro do pracy.Przyszedł pan chirurg, zarządził co robią najpierw, kto w pierwszej kolejności i tak dalej, i praca na prawdę ruszyła. Około godziny 18.40 zostałem poddany zabiegowi i 10 minut po 19-tej wychodziłem z wypisem z izby przyjęć.

I pora na moją refleksję. To nie prawda czym tłumaczy się dyrekcja, że systemy, programy, mało ludzi itp., itd. Po prostu w moim przypadku winni są ludzie z personelu z pierwszej zmiany. Brak zorganizowania, brak zainteresowania, brak fachowości i to zupełny, po prostu nie wiem po co Ci ludzie przychodzą do pracy? Proszę mi powiedzieć dlaczego od mojego przybycia do wejścia na prześwietlenie RTG (przez prawie 5 godzin) kolejka ruszyła się o 4 numerki, do 37, a gdy wychodziłem po 19-tej numer wyświetlany był już ponad 80-ty? I to przez jedną godzinę pracy nocnej zmiany! Chciałem napisać że dzięki personelowi z nocnej zmiany odzyskałem choć troszkę wiarę w polską służbę zdrowia, cieszę się że tacy ludzie w niej pracują, natomiast co do ich poprzedników - szkoda słów!

Refleksja jest taka jak zawsze - Polaku lecz się sam. Bo ja trafiłem do szpitala z otwartą raną podudzia, z odłamkiem ostrego metalu który tkwił w ranie, a wszystko co mogłem usłyszeć od pewnych osób to to, że jak jest dziura w nodze to ma boleć.

Ariel Brończyk / bielsko.info

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.